wtorek, 11 listopada 2008

Przemijanie wiosen

W momencie kiedy stukam w klawisze, zdąrzyłem zorientowac się, że to co napisałem do tej pory
przepadło gdzieś na dysku. Swoją drogą, to dobrze. Jest więc szasna na to, żeby zacząc coś nowego,bardziej konstruktywnego...

Męczą mnie proste rzeczy z przeszłości. Na przykład to, że nie odczuwam już wszystkiego tak jak
kiedyś. Nie wiem czy to wina tego, że z biegiem wiosen zmieniam się cały Ja, czy tego, że po prostu nic nie jest powtarzalne. Muzyka, atmosfera, lato i każda zima. To zmienia się zawsze w moim życiu odkąd pamiętam i jednoczęśnie pozostaje moją największą zmorą. Przeżywamy coś raz, potem to już nie wraca w tej samej postaci... nie ma szans.

I tak przygnębiony tym, że skończył się czas, w którym zawsze miałem chwilę na przemyślenia, a zaczał się ten w którym myślenie nie jest już tak przyjemne jak kiedyś, przebijam się przez kłęby śniegu zalegające nocą na chodniku. W uszach słysze jeszcze muzykę, tą jedyną, która nigdy się nie zmieni. Idę spac bo wiem że sen da ukojenie.

On nigdy nie zawodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz